- Co ci jest?
- Nic mi nie jest.
- Źle wyglądasz.
Zastanawiam się jak na to odpowiedzieć.
- Smutna jesteś.
Aha, o to chodzi.
- Nie. To tylko moja twarz.
- No tak. Ale teraz wyglądasz na bardziej smutną niż zazwyczaj. Płakałaś.
To stwierdzenie?
- Nie.
- Wyglądasz jakbyś płakała. Albo jakbyś miała się rozpłakać.
- Nie.
Czuję jej wzrok na sobie i nie wiem co mam robić... Więc uśmiecham się. Rozciągam te mięśnie okrężne ust. Znam taki sekret: uśmiech załatwia sprawę. W większości przypadków. Nie wiesz co robić? Nie wiesz jak zareagować? Nie wiesz co powiedzieć? Uśmiechnij się. Może wymyślisz coś, gdy będą zajęci reakcją na Twój uśmiech. A kto wie? Może nawet już nic więcej nie będzie trzeba robić?
Ona też się uśmiecha. Zbiera papiery i wychodzi.
---
Myję ręce w łazience. Rozmyślam.
Pomijając nawet fakt, że zazwyczaj nie wyglądam już na złą, jak dawniej - tylko smutną. (Zauważyłam kiedy pytanie "zła jesteś?" zastąpiło "co się stało?" i w sumie zauważyłam też różnicę "wewnątrz", więc mnie to tak bardzo nie zadziwia) Pomijając nawet to... Orientuję się, że mam wątpliwości.
Zerkam w lustro. Czy tak wygląda smutny człowiek? Tak/nie. Niepotrzebne skreślić.
Nie wiem.
To odczuwam ten smutek na który ostatnio inni zwracają uwagę, czy nie?
Myślę, myślę... I zdaję sobie sprawę, że też nie wiem.
To jest mi coś, czy nie? Tak bardziej niż zwykle.
Hmmm... Nie mam pojęcia.
Nigdy nie byłam dobra w odpowiadaniu na takie pytania.
---
Znam te "nie wiem". Pamiętam te sesje na terapii:
- Jak się czujesz?
- Nie wiem.
Pół godziny później:
- Czy masz coś przeciwko konsultacji psychiatrycznej? To wszystko wygląda trochę depresyjnie.
- Naprawdę?
- Naprawdę.
- Nie, nie mam nic przeciwko.
Lekarz. Recepty. Leki po raz kolejny...
Diagnozę postawiono mi już parę lat temu. F33. Zaburzenia depresyjne nawracające. Niestety ja do tej pory daję się zaskakiwać i regułą już jest, że nawet ludzie, którzy mnie nie znają orientują się, że coś mi jest szybciej ode mnie.
Jak to mawiają Anglicy i Amerykanie: "it sucks'. Nigdy nie wiem kiedy jest źle, dopóki nie przychodzi ten dzień, kiedy coś nawala w moim systemie i nie jestem w stanie wstać z łóżka i pójść na zajęcia (jak kiedyś), czy do pracy (jak później).
To chyba najczęściej opisywany objaw depresji. No i źródło żartów na temat w internecie. Znam wiele rzeczy, które są zabawne, choć nie powinny, ale to nie jest dla mnie jedna z nich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz