niedziela, 7 grudnia 2014

Weekend

Punkt z planu wykonany: kupiłam myszkę i nie tylko... Ponieważ mój laptop nie ma napędu optycznego zainwestowałam w końcu w zewnętrzny. Nareszcie będę mogła wrócić do filmów i muzyki z tego stosu płyt, który posiadam. Szkoda, żeby się marnowały. Bardzo lubię swoją kolekcję. Z tej okazji uzupełniłam ją o kilka kolejnych pozycji, które znam i sobie cenię, w cenie 2,75 za sztukę (brzmi jak żart - to dla mnie całkiem śmieszne).

Dopóki do Polski nie dotrze Netflix, albo nie powstanie coś podobnego z porządnym wyborem produkcji naprawdę wolę korzystać z takiej formy oglądania. Przyzwoity obraz, dźwięk i opcja z napisami lub bez. Tak, jak mi się tylko podoba. Plus czasem jakieś dodatki - wywiady, komentarze, SFX przed/po, "behind the scenes" itp.

Nie znoszę oglądania filmów z lektorem i dubbingiem. Nawet, jeśli nie rozumiem oryginalnego języka (np. duńskiego) - napisy, albo nic!

---

Zrobiłam też pranie, ogarnęłam pokój i zjadłam na mieście. Mam w pobliżu taką restaurację - bierze się tacę i wybiera samemu to, co ma się zamiar zjeść. To się chyba nazywa "szwedzki stół"? (Ciekawe dlaczego szwedzki. Czyżby taka tam była tradycja?). Uznam, ze to liczy się jako obiad.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz